fbpx

Wysłuchaj odcinek

Listen to „Przykład biznesu, czyli jak zarobiłem 1 000 000 zł w pierwszym roku firmy” on Spreaker.  

Z tego odcinka dowiesz się, jak przez „przypadek” w rok zbudowałem firmę usługową z przychodem ponad miliona złotych.

Dodatkowo:
  1. Podam Ci kompletny system firmy opartej na usługach
  2. Zrozumiesz, jak ważna jest możliwość skalowania biznesu
  3. Otrzymasz ściągawkę dla swojego biznesu
  4. Zupełnie przy okazji poznasz moją historię

Pobierz: Transkrypcja nagrania odc 1 milion w rok [KLIKNIJ]

Żyjemy w erze Internetu. Zewsząd dociera do nas nadmiar informacji. Bardzo ciężko zdecydować, które są wiarygodne i przyniosą nam wymierne korzyści. Towarem deficytowym stał się dla nas czas, którego ciągle nam brakuje. Na pewno zastanawiacie się dlaczego to właśnie mnie powinniście go teraz poświęcić? Odpowiedź jest bardzo prosta – nie chcę przekazać wam jedynie wiedzy teoretycznej czy niepopartych faktami informacji, które ciężko odnieść do swojej codzienności. Pragnę podzielić się z wami swoim doświadczeniem, które, mam ogromną nadzieję i głęboko w to wierzę, pomoże wam rozwinąć swoje firmy i zacząć zarabiać naprawdę duże pieniądze. Moja historia zaczęła się niepozornie. Po studiach zostałem zatrudniony na stanowisku handlowca w firmie Cadbury Wedel.  Była to świetna okazja do nauczenia się trudnej sztuki sprzedaży. Po kilku latach przyjąłem ofertę pracy w grupie hurtowni spożywczych. W tamtych latach nosiły one nazwę Tradis, obecnie nazywają się Eurocash. Być może niewiele wam to mówi, ale na pewno znasz sieci sklepów Lewiatan, Groszek, Eurosklep, Delikatesy Centrum. Wszystkie należą właśnie do grupy Eurocash. Firma Tradis borykała się z problemami, które później stały się dla mnie inspiracją przy zakładaniu własnego przedsiębiorstwa. Ale o tym za chwilę. Moja kariera zaczęła się od stanowiska dyrektora operacyjnego, później awansowałem na dyrektora generalnego makroregionu. Byłem wówczas odpowiedzialny za 500 pracowników i za ponad 30 milionów netto przychodu w skali miesiąca. Kiedy pracowałem na północy Polski na Kujawach naszym największym problemem był permanentny brak handlowców. Dodatkowy kłopot pojawiał się, gdy osoby już zatrudnione brały urlopy wypoczynkowe bądź zdrowotne – nie mieliśmy ich kim zastąpić. Oczywiście pojawiała się jeszcze kwestia producentów, którzy pytali nas o pomysły na zwiększenie sprzedaży oferowanych przez nich produktów. Wymyśliłem wtedy koncepcję, nazwa nie jest być może zbyt ładna, tzw. „składaków”, czyli przedstawicieli handlowych, którzy będą dedykowani do sprzedaży dwóch, trzech, czterech, czasem nawet pięciu firm. Koszty wynagrodzenia i utrzymania owych pracowników byłyby pokrywane przez producentów. Jakie korzyści wynikały z wprowadzonego przeze mnie systemu? Po pierwsze handlowcy zbierali zamówienia ze sklepów pod naszą hurtownię, ale jedynie na asortyment producentów, przez których był opłacany (był to koszt około 1 500, 2 000 zł). Dzięki temu sprzedaż danych produktów znacznie wzrosła. Dużym zyskiem dla hurtowni było to, że przedstawiciele opłacani przez producentów zastępowali przedstawicieli sprzedających kilkaset pozycji asortymentowych, którzy udawali się na urlopy. Kolejnym atutem zastosowania „składaka” było to, że nasi handlowcy uczyli się i zdobywali nowe umiejętności za pieniądze producentów. Działało to trochę na zasadzie stażysty, który wynagrodzenie otrzymuje od urzędu pracy. Gdy w mojej głowie zaczął kiełkować pomysł założenia własnej firmy zdarzył się niezwykły przypadek. Będąc w delegacji kupiłem „Rzeczpospolitą”, do której była załączona płyta Briana Tracy „Maksimum osiągnięć”, na której autor opisał, że wszystkie swoje cele powinno się spisać na kartce papieru i uzasadnić, dlaczego chce się je osiągnąć. Zanotowałem wtedy, że „chciałbym zostać dyrektorem sprzedaży na całą Polskę„. I to był ten moment, w którym wszystko się zaczęło. To pierwsze trzepnięcie skrzydłami motyla, które może dać niezwykłe efekty. Oczywiście kartka powędrowała gdzieś na półkę i spokojnie czekała. Niedługo potem doszedłem do stanowiska dyrektora generalnego i było to najwyższe stanowisko na jakie mogłem aplikować. Wyżej byli już tylko właściciele firmy. Zapomniałem już całkiem o swoich celach sprzed roku i zacząłem marzyć o założeniu własnej firmy. Nie była to oczywiście prosta decyzja. Strasznie się bałem, ponieważ mogłem naprawdę wiele stracić. Miałem 35 lat i w porównaniu do moich rówieśników zarabiałem naprawdę spore pieniądze. Zamienie ciepłej i pewnej posady na własne przedsiębiorstwo wydawało mi się zbyt ryzykowne. Mimo wszystko zacząłem snuć plany i opisywać wizję swojej firmy na papierze. Doszedłem wtedy do wniosku, to warto zapamiętać, że „Przedsiębiorca to osoba, która rozwiązuje problemy za pieniądze”. Jeżeli dzisiaj nie zarabiasz zbyt dużo pieniędzy to zapewne rozwiązujesz problemy niewielkiej liczby osób lub problemy bardzo małej skali. Kiedy byłem jeszcze na etapie planowania swojego biznesu zaobserwowałem problem, który dał mi pomysł na to czym powinna zajmować się moja firma. Już tłumaczę, jaką bolączkę, trudność udało mi się dostrzec. Z jednej strony istnieje sklep spożywczy, będący głównym odbiorcą, który ma dużą masę towarową, czyli rzeczy, którymi handluje. Drugim elementem jest producent, który wytwarza wszystkie te rzeczy, które możesz  kupić w sklepie spożywczym. Niestety producent nie może zawieźć bezpośrednio swojego towaru do sklepu spożywczego (nie mówimy tu o marketach typu Auchan, czy Carrefour). I tu pojawia się rola dystrybutora, czyli hurtowni, która jest w stanie zakupić jedną paletę towaru od producenta, wziąć z niej kilka sztuk i dostarczyć do sklepu.  Na rynku panowała bardzo duża konkurencja wśród producentów, hurtownie były zatowarowane i nie tak łatwo było namówić je na sprzedaż własnych produktów. Najczęściej producenci musieli płacić dystrybutorom poważne pieniądze za tak zwane „miejsce na półce”. Niestety nie był to koniec problemów – pozostawała kwestia sprzedaży. Handlowcy, którzy nie mieli żadnych profitów ze sprzedaży nowego towaru nie zachęcali właścicieli małych sklepów do ich zakupu. Następnie hurtownia zazwyczaj proponowała producentowi miejsce w gazetce lub zorganizowanie konkursu dla przedstawicieli handlowych, co oczywiście wiązało się z dodatkowymi kosztami. Jaki był efekt? Na rynku pojawiło się wielu producentów, którym udało się wprowadzić swój towar do hurtowni, ale na tym sukces się kończył. Udało mi się dostrzec zarówno problem dystrybutorów, którym zalegał towar na półkach, jak i producentów, których zyski nie pozwalały na zatrudnienie handlowca. Powiedziałem sobie wtedy: jestem dobrym sprzedawcą, bo pracowałem w Cadbury Wedel, jestem specjalistą od budowy zespołów, jak mało kto znam się na budżetach, na zarządczym rachunku wyników. I tak założyłem moją pierwsza firmę IQ biznes. Zacząłem od zakupu używanej Toyoty Corolli za 13 000 zł oraz kilku palmtopów za 5000 zł. Zamieściłem ogłoszenie rekrutacyjne dla handlowców w województwie opolskim oraz dolnośląskim. Poszukiwałem dwóch przedstawicieli dla każdego regionu.  Następnie udałem się do działów zakupów w hurtowniach i poprosiłem o listę producentów nieposiadających swoich handlowców, których towar zalegał na półkach. Otrzymałem sporo kontaktów i zacząłem dzwonić przedstawiając swoją ofertę. W tym miejscu chciałbym wam zwrócić uwagę na bardzo ważną rzecz: jeżeli posiadasz zamkniętą listę około 100-200 kontrahentów nie musisz mieć żadnych reklam. Twój cały marketing będzie polegał na tym, że bierzesz słuchawkę, dzwonisz i umawiasz się na spotkanie. Na spotkaniu z producentami starałem się jak najdokładniej wytłumaczyć na czym miałaby polegać nasza współpraca. Przedstawiałem swój model bizensowy:
„Drogi producencie mam dla ciebie propozycję. Mam zatrudnione osoby wyszkolone z przygotowanymi trasami, z dobrymi układami zbudowanymi na hurtowni, znam najlepszych klientów na tym rynku i wiem, jak wprowadzić twój towar na ten rynek. Dam ci w sposób bezpieczny wyszkolonego handlowca, który za 1/3 ceny normalnego przedstawiciela zbuduje ci rynek. W przyszłości jak się dobrze rozwinie, czyli zwiększą ci się obroty przynajmniej czterokrotnie być może weźmiesz go  na wyłączność albo zatrudnisz swojego handlowca. Koszty, które będziesz musiał ponieść to około 1 500 zł wypłaty dla handlowca oraz 1 000 zł premii uzależnionej od obrotu.”
Zacząłem od zatrudnienia zaledwie czterech handlowców. Firmę udało mi się rozkręcić w 1,5 miesiąca, ale wcześniej miałem rozpisany cały plan działania. Zacząłem zarabiać całkiem niezłe pieniądze i na tym być może skończyłaby się moja kariera zawodowa, ale wydarzyła się niesamowita rzecz. Odezwał się do mnie przedstawiciel firmy Unilever prosząc o przyjazd do Warszawy i przedstawienie koncepcji moich handlowców. Jednak to co najbardziej zmotywowało mnie do działania to prośba mojego rozmówcy o przesłanie mapki regionów, na które chciałbym poszerzyć działanie mojej firmy.  Co prawda nie miałem tego w planach, ale oczywiście nie przyznałem się do tego. Na mapie Polski wyrysowałem mapkę regionów. Czy nie przypomina Ci to tego, że musisz mieć spisane cele? Spotkanie  w stolicy nie było zbyt owocne, ale był to jeden z przełomowych dla mnie momentów. Później przyszedł do mnie jeden z producentów pytając, czy mam jakiegoś handlowca w Szczecinie. Nie miałem, ale zacząłem się nad tym zastanawiać i zdecydowałem się poszerzyć zasięg swojego działania. Po 2 latach od rozpoczęcia mojej działalności gospodarczej miałem 34 handlowców. Jeden handlowiec przynosił około 2500 zł zysku miesięcznie. Pomnóżmy liczbę handlowców przez tą kwotę i otrzymamy  85 000 zł. Ten wynik z kolei pomnóżmy przez liczbę miesięcy i otrzymamy ponad milion złotych rocznie! Dzisiaj setkom przedsiębiorcom, których konsultuję przekonuję do ustalenia swojej magicznej liczby. Wszystko po to, aby oddzielić emocje związane z pieniędzmi od zadań, które musisz wykonać. To olbrzymi sekret zarabiania pieniędzy! Tak w wielkim skrócie wyglądała moja historia. Stworzyłem model biznesowy, który rozwiązywał problemy zarówno producentów, jak i dystrybutorów, którzy byli zadowoleni z efektów mojej pracy. Pozwoliło mi to na poszerzenie działań swojego biznesu na kolejne regiony i osiągnięcie sukcesu finansowego. W 2011 roku otworzyłem salon kosmetyczny, obecnie największy w Opolu (www.salonpieknecialo.pl). W 2014 roku natomiast otworzyłem firmę, która edukuje przedsiębiorców, konsultuje i pomaga ludziom budować zyskowne firmy – Biznes MBA. W ramach tego przedsięwzięcia właśnie nagrałem podcast. Docelowo planuję ich około 15. Mam nadzieję, że pomogą Ci one zaplanować, zbudować i  wdrożyć optymalny model biznesowy dla twojej firmy. Dodatkowo serdecznie zapraszam na moją stronę internetową www.zarabiamwbiznesie.pl. Jestem pewien, że znajdziesz na niej wiele cennych informacji. Na koniec mam dla ciebie dwa zadania: Zadanie nr 1
  • Odkryj i policz swoją magiczną cyfrę! Podziel 1 000 000 zł, 10 000 000 zł – tyle ile chcesz zarabiać przez najmniejszy element swojego biznesu. W moim przypadku byli to handlowcy. U ciebie może to być towar, który kupujesz i następnie sprzedajesz.
Zadanie nr 2
  • Sprawdź, czy Twój model biznesowy spełnia kryterium 3xP:
  1. P jak „potrafić” – musisz się upewnić, czy potrafisz poprowadzić swoją firmę lub, czy potrafisz ocenić, że praca ludzi, których zatrudniasz jest dobrze wykonana
  2. P jak „pasja” – pamiętaj, że prowadzenie firmy dla samej chęci zysku jest bez sensu
  3. P jak „potrzeba” – musisz się upewnić, że na rynku istnieje popyt na to, co twoja firma będzie oferować. Musisz się zorientować, czy będziesz rozwiązywać problemy.
Wszystkiego zyskownego! Dołącz do newslettera „Zarabiam w Biznesie” aby w pierwszej kolejności otrzymać informację o publikacji nowych odcinków.

2 thoughts on “Pierwszy milion w rok”

  1. Pingback: Jak zarządzam moimi pieniędzmi - budżet firmowy i osobisty - Zarabiam w biznesie

  2. Pingback: Jaki biznes? Oto pomysł na 1 000 000 zł w rok w usługach! - Adam Grzesik

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top